CREATIVELY MADE IN POLAND – czy warto występować w ramach pawilonu polskiego na targach zagranicznych?

CREATIVELY MADE IN POLAND
Czy warto występować w ramach pawilonu polskiego na targach zagranicznych?

Druga połowa lat dziewięćdziesiątych. Targi Intercharm w Moskwie stają się obowiązkowym wydarzeniem w kalendarzu każdej firmy chcącej eksportować do Rosji. Rozrzucone po kilku pawilonach centrum wystawienniczego Sokolniki eksponują swoje wyroby firmy o atrakcyjnych zachodnioeuropejskich nazwach, o których tylko nieliczni wiedzą że są to firmy polskie. Stylizacja na europejsko brzmiące nazwy firm czy serii produktów jest bezwzględnie obowiązującym kanonem.
Główny dystrybutor produktów polskich w Rosji, nieomal monopolista w tym względzie zaciera ręce. Mało który z jego konkurentów będzie w stanie odnaleźć polskich producentów pośród tylu wystawców. Dalej można więc będzie dyktować swoje warunki, rozniecać wyniszczającą konkurencję cenową między swoimi dostawcami z Polski i realizować wysokie marże na sprzedaży ich wyrobów. Tymczasem…
W 1998 roku dochodzi do pierwszego wystąpienia firm polskich na Intercharmie skupionych w ramach sekcji narodowej. Polacy nie wstydzą się już biało czerwonej flagi, którą są oznakowane ich stoiska. Poczucie własnej wartości, wynikające z oferowania obiektywnie dobrych wyrobów za dobrą cenę zaczyna coraz mocniej przebijać się do ich świadomości. Zaczynamy rozumieć, że potencjał polskiego przemysłu kosmetycznego w niczym nie ustępuje innym krajom europejskim. Do zgromadzonych w jednym miejscu firm polskich łatwiejszy dostęp zyskują różni dystrybutorzy rosyjscy co stanowi atrakcyjną alternatywę dla wspomnianego monopolisty więc jego pozycja wobec polskich dostawców słabnie. Dzięki uczestnictwu w ramach polskiej sekcji udaje się ulokować Intercharm na liście imprez częściowo refundowanych przez państwo. W ciągu kilku lat skromną sekcję polską zastępuje pawilon polski o powierzchni prawie 1000 m kw. Okazale prezentujący się pawilon polski wzbudza zainteresowanie prasy i telewizji rosyjskiej. Udzielane są wywiady, na łamach poczytnych gazet ukazują się artykuły prezentujące ofertę polskiego przemysłu kosmetycznego. Wszystko za darmo. Widząc działania konsolidujące branżę z pomocą przychodzi też Wydział Ekonomiczno Handlowy przy Ambasadzie Polskiej w Moskwie, który organizuje spotkania biznesowe na terenie Ambasady, prezentuje materiały reklamowe firm polskich w ramach swoich stoisk informacyjnych na wielu imprezach w różnych regionach Rosji. Powoli zaczynamy przełamywać stereotyp Rosjan, którzy w początku lat dziewięćdziesiątych zalewani tanimi i słabymi jakościowo kosmetykami polskimi sprzedawanymi na bazarach odnosili się do nich wyjątkowo nieufnie. Dzisiaj, wiele kosmetyków polskich lokowanych jest już na średniej półce cenowej i z powodzeniem bronią one swej pozycji pośród wielu światowej rangi marek. Oczywiście główną zasługę na tym polu mają sami polscy producenci, którzy w czasie tylko jednego dziesięciolecia byli w stanie tak udoskonalić własną ofertę i działania marketingowe. Jeśli jednak nie nadążałaby za tym zmiana wizerunku polskiej kosmetyki jako całości, a to możliwe było dzięki wspólnym działaniom, o których wspomniałam wyżej – nie zdyskontowalibyśmy efektu synergii.
Celowo przytoczyłam tu historię jednego rynku aby pokazać mechanizm, który kształtuje ogląd produktów nie jednej firmy, ale ich przynależności państwowej.
W dzisiejszym, zglobalizowanym świecie mamy do czynienia z wszechobecną konkurencją, która mimo że dotyczy firm i ich produktów, to zaczyna się już na etapie stereotypu dotyczącego miejsca ich wytworzenia. Zastanówmy się przez chwilę jaka jest w powszechnym odczuciu konsumenckim konotacja oznaczenia „made in China”, a jaka „made in Germany”. Nie rozwijając tematu, myślę że różnica w postrzeganiu tych oznaczeń jest istotna. Wiedzą o tym np. Niemcy, którzy od wielu lat eksponują produkty swoich firm pod wspólnym logo „made in Germany”. Również inne państwa, które odgrywają istotną rolę w światowej branży kosmetycznej starają się indywidualizować swoją ofertę poprzez zaznaczanie miejsca pochodzenia. Ilustrują to dobrze zamieszczone obok zdjęcia z targów Cosmoprof czy Cosmoprof Asia.
Przedsiębiorczość, która kazała tak wielu naszym rodakom udać się za chlebem za granicę spowodowała, że do świadomości innych nacji zaczął się przebijać obraz Polaka jako jednostki zaradnej, pracowitej ale przede wszystkim wszechstronnej, radzącej sobie nawet w nieprzewidzianych okolicznościach, słowem KREATYWNEJ. Myślę, że powinniśmy w ramach naszej branży umacniać ten pozytywny w końcu wizerunek nas jako Polaków ale też rozciągnąć go na polskie wyroby. Jeśli dodamy do tego fakt, że polskie kosmetyki nie ustępujące jakością zagranicznym jesteśmy w stanie plasować na rynkach zagranicznych w konkurencyjnej cenie mamy gotowy przekaz, na którym można budować długofalową politykę marketingową polskiej branży kosmetycznej za granicą.
Logo „CREATIVELY MADE IN POLAND” z dopowiedzeniem „the best ratio between quality and price” towarzyszy wystąpieniom polskich firm na imprezach zagranicznych już od początku 2011 nie tylko na fryzie stoisk targowych, ale również na eleganckich torbach papierowych czy w zeszytach rozmów. Spójna prezentacja naszych producentów pod tym logo przynosi już pierwsze efekty w postaci zainteresowania telewizji czy prasy zagranicznej odwiedzającej imprezy, na których jesteśmy obecni. Emitowane przez nich materiały utrwalają pozytywny wizerunek naszych producentów i ich marek. Oczywiście nie można mieć złudzeń co do tego, że korzyści występowania pod wspólnym logo odnotujemy natychmiast. Każdy kolejny rok prezentacji polskich kosmetyków za granicą w ramach stoisk oznakowanych w ten sposób będzie jednak umacniał w świadomości partnerów handlowych polskich firm ale też w świadomości zwykłych konsumentów przekaz, który ze sobą niesie.
Anna Godek
redaktor naczelna